Obudziłam się.
Spojrzałam na drugą stronę łóżka. Izzy jeszcze słodko spał.
Ten facet mnie zaciekawił. Jest małomówny, a do tego przystojny. Lubię tajemniczych facetów i muszę go lepiej poznać!
Zaczęłam rozglądać się po pokoju, aby znaleźć Hyunę. Moja kicia drzemała, zwinięta w kłębek na różowym kocyku.
Uniosłam się lekko i powoli się przeciągnęłam, ziewając przy tym przeciągle. Po cichutku wstałam, zabrałam z walizki ubrania oraz kosmetyczkę i udałam się w kierunku łazienki.
Zapukałam. Nikt mi nie odpowiedział, więc śmiało wkroczyłam do środka. Niestety drzwi nie posiadały zamka. Szybko się ubrałam. Stanęłam przed lustrem. Na początku założyłam Cirle Lens. Nie nakładałam zbyt wiele makijażu. Jestem zwolenniczką delikatnych, dziewczęcych makijaży na co dzień. Swoje długie rzęsy pomalowałam maskarą, oko podkreśliłam kreską. Policzki zaróżowiłam różem, a na usta nałożyłam malinowy błyszczyk. Włosy spięłam w niedbały koczek. Cmoknęłam kilka razy ustami i oddaliłam się od lustra. Było ono dosyć duże, widziałam się do kolan. Powoli się obróciłam. Spojrzałam na swój tyłek. Całkiem nieźle wyglądał w tych spodenkach.
~*~
Nastawiłam wodę na kawę i usiadłam na krześle, stojącym niedaleko blatu. Zdziwił mnie fakt, że mebel stoi wewnątrz kuchni, a nie po zewnętrznej stronie blatów. Ehhh...
Zaczęłam się rozglądać, w poszukiwaniu lodówki.
Kiedy już ją znalazłam podniosłam się z pozycji siedzącej i ruszyłam w jej kierunku. Uchyliłam drzwiczki i ogarnął mnie szok.
Lodówka była prawie całkiem pusta! Zaczęłam lustrować jej skromną zawartość. Kilka steków, butelki wody, sok pomarańczowy, piwa, ser i jeszcze kilka udek kurczych. Przeraziło mnie to, że nie było tam żadnych warzyw, ani owoców. Zajrzałam jeszcze do szufladki. Chleb. Kto trzyma chleb w lodówce? Whatever.
Wzięłam bochenek, ser, a nawet masło, które chowało się za piwami w szklanych butelkach. Zamknęłam lodówkę i zaczęłam robić kanapki. Zalewając kawę, prawie oparzyłam się wrzątkiem. Kanapki oraz parujący napój położyłam na stół, w prowizorycznej jadalni, a sama powróciłam do kuchni. Muszę znaleźć jakieś warzywo bądź owoc!
Zaczęłam przegrzebywać wszystkie szafki i szuflady. Słodycze, chipsy, tabletki, Daniels, wódka, kondomy... Co?!
Gumki? Wolałam się nawet nie pytać chłopców po co trzymają takie rzeczy w kuchni. Wreszcie po 15 minutowych poszukiwaniach, znalazłam jabłko. Aż pisnęłam z radości, kiedy je zobaczyłam. Zadowolona z siebie, z owocem w dłoni, kroczyłam do stołu. Kiedy zobaczyłam to co zobaczyłam wypuściłam swoją zdobycz z ręki.
Slash siedział przy, pustym już, talerzu i wpieprzał ostatnią kanapkę. MOJĄ kanapkę, oraz popijał przy tym MOJĄ kawę. Odstawił kubek i dopiero teraz mnie zobaczył.
- Cześć. Dzięki za śniadanie. - rzucił z uśmiechem i poklepał krzesło obok siebie
Podniosłam jabłko z podłogi. Podeszłam do stołu i usiadłam przy nim. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym nienawiści i spytałam:
- Dlaczego zjadłeś MOJE śniadanie? - cedziłam każde słowo, a wyraz "moje" wyraźnie podkreśliłam
- Hmm... Pomyślmy.... - przybrał pozę myśliciela i odchylił się na krześle - Uznajmy, że w ten sposób wynagrodziłaś mi to co wczoraj kazałaś mi zrobić z włosami.
Przewróciłam oczami. Chciałam zjeść to jabłko, ale trochę się przybrudziło, upadkiem na ziemię.
- Slash, macie w tym domu, jakieś chusteczki, albo papierowe ręczniczki?
- Poszukaj w kuchni.
Wstałam. Idąc do kuchni, oraz będąc w niej, czułam wzrok chłopaka na sobie. To był swego rodzaju komplement dla mnie.
Znów powróciłam do stołu i zaczęłam jeść owoc.
W kilku następnych kilku minut przy stole siedziało już całe Guns n Roses.
- Musimy iść do sklepu. - zakomunikowałam
Grupowy jęk.
- Ale po co?
- Może skończyły się Danielse?
- Albo wódka?
- Albo słodycze?!
Westchnęłam głęboko.
- Nie. Musimy kupić owoce, warzywa i kilka innych produktów. - wyjaśniłam
- Ale po co? - ponowił pytanie Axl - Przecież możemy zamówić pizze, albo coś...
Czy oni nic nie rozumieją?
- Może wy możecie, ale ja nie. - postawiłam się - W mojej diecie jest dużo owoców, warzyw oraz wody. Wam też przyda się zjeść od czasu do czasu coś zdrowego. Dlatego, dziś na obiadek będzie sushi.
Zapadła cisza, którą przerwał Duff.
- Słyszeliście? To zbierać dupy! Panienka Adler chce iść do sklepu!
Wszyscy się poderwali. Biegali w bieliźnie po całym domu, drąc się i wyzywając. Postanowiłam pójść do mojego kota.
Wbiegłam po schodach na górę i wtargnęłam na korytarz. Na środku niego leżała Hyuna. Spała. Podeszłam do niej i delikatnie ją pogłaskałam. Niech sobie śpi, pewnie jest zmęczona po wczorajszej podróży.
Z powrotem zeszłam na dół i wyszłam przed dom. Zastałam tam Izzy'ego z papierosem.
- Hej. - rzuciłam podchodząc bliżej
- Hej. - odparł i wyciągnął paczkę Malboro w moją stronę - Chcesz?
- Nie dzięki, nie palę.
Spojrzał na moją bluzkę i zaśmiał się.
- Mam nadzieję, że nie rozpychałam się na łóżku w nocy?
Pokręcił przecząco głową. Po chwili zaśmiał się.
- Gadałam przez sen?
- No. - i znów śmiech - Ale więcej się śmiałaś niż gadałaś.
- A powiesz mi coś paplałam?
Pokiwał głową. Cytując mnie naśladował mój głos.
- Coś w stylu : "To nie jest Huya", "Slash masz fajną kokardkę we włosach", "Boję się, że spadnę z dywanu Stevena".
Zaczął krztusić się ze śmiechu, a ja sama zaczęłam chichotać.
Jeszcze przez chwilę Izzy opowiadał mi co wyprawiałam i co mówiłam w nocy, przez sen. Kiedy tak beztrosko śmialiśmy się ze mnie, reszta chłopaków, nareszcie wyszła z domu.
Steven spojrzał badawczo na nasze rozbawione twarze.
- Czy ty dałeś coś mojej siostrze?
- Pewnie wstrzyknęli sobie marihuanen! - wykrzyknął Duff i znów zanieśliśmy się śmiechem
Spojrzałam na koszulkę basisty i uśmiechnęłam się. On zrobił to samo.
- Stylowa koszulka, mała.
Oboje mieliśmy takie same bluzki z napisem "SLUT".
- Twins! - wykrzyknęłam i przytuliłam żyrafę
~*~
- Siorka, a gdzie ty właściwie chcesz iść?
Zastanowiłam się chwilkę.
- Do spożywczego - po jedzenie, a potem do zoologicznego - po karmę dla Hyuny i kilka innych drobiazgów.
- Myślisz, że zdążmy wrócić do domu przed szesnastą? - spytał Axl
- Myślę, że tak. Jest dopiero... - spojrzałam na swój pudrowo różowy zegarek - Dziesiąta.
- Ok, bo o czwartej przywożą łóżko dla ciebie do pokoju.
~*~
Po ok. 20 minutach doszliśmy do jakiegoś superhipermarketu.
Po wejściu do sklepu Slash, Axl, Steven i Duff rzucili się na sklepowe wózki.
Do jednego wskoczył Axl, a do drugiego Steven.
W parze z Axlem był Slash, a dwaj blondyni tworzyli drugą.
Izzy spokojnym krokiem poszedł po wózek, a wracając z nim do mnie walnął wszystkich chłopaków w tył głowy. Czarnowłosy stanął obok mnie. Niespodziewanie chwycił mnie w talii i podniósł do góry. Zaczęłam wierzgać nogami oraz machać rękami. Krzyczałam, żeby mnie puścił, ale on tylko się roześmiał i wsadził mnie do sklepowego wózka.
- Jeśli ktokolwiek ma siedzieć w wózku to będzie to Lily, bo będzie nami kierować. Wy lepiej wyłaźcie. Wiewióra i Slash będą pakować do swojego wózka rzeczy dla nas, a Duff i Steven - rzeczy dla Lilith. Zgoda? - zarządził spokojnym głosem Izzy, zanim zdążyłam wydusić z siebie najmniejsze słówko
Chłopcy chóralnie mu przytaknęli i w dobrych humorach ruszyliśmy na podbój sklepowych półek.
O Jezu ! Zajebiste ! Lilith mówi przez sen buahahaha xD A co do Slash'a - mały chujek zjadł jej śniadanie no nie ładnie, nie ładnie ;3
OdpowiedzUsuńCoś wyczuwam zakochanie, ale to tylko moje przypuszczenia. Czekam na kolejny !! :D
Ale fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńLilith i żyrafa -twins! XDD
Naprawdę super,czekam na kolejny ,nie umiem pisać komentarzy,wybacz ;)
Hahahaha gadanie przez sen :D ahahahah:D
OdpowiedzUsuńTWINS! :3 jak fajnie :D w ogóle jest miło fajnie i przyjemnie :P
i Izzy ♥ uwielbiam <3
Hym, świetne! Czekam na kolejny! Nie wiem, co więcej pisać.. :D Dodawaj szybko ♥
OdpowiedzUsuń;**
"Slash siedział przy, pustym już, talerzu i wpieprzał ostatnią kanapkę. MOJĄ kanapkę, oraz popijał przy tym MOJĄ kawę" SIKAAM XD Świetne!
OdpowiedzUsuń