Ruszyliśmy samochodem, w kierunku sklepu zoologicznego.
Steven przez całą drogę nawijał o tym, że chciałby sobie kupić żółwia, ale boi się że ten żółw mu kiedyś ucieknie. Slash i Axl zawzięcie dyskutowali o jakiś dziewczynach, a Duff siedział cichutko i prowadził auto. Odwróciłam głowę w stronę Izzy'ego. Chłopak miał głowę opartą o szybę i zamknięte oczy. Wyglądał jakby intensywnie nad czymś rozmyślał.
Nie miałam z kim pogadać, a to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą mi się przytrafić.
- Macie gumę do żucia? - spytała, bo nie potrafię przetrwać dnia bez, przynajmniej jednej, wyżutej gumy.
Axl zajrzał do schowka, a reszta przeszukiwała kieszenie. Pokręcili przecząco głowami. Westchnęłam i znów odwróciłam się do gitarzysty.
- Izzy... - zaczęłam cicho, nie chciałam mu przeszkadzać
Mężczyzna nic nie powiedział, tylko wyciągnął w moją stronę paczkę miętowych gum do żucia.
Poczęstowałam się, zadowolona, że ktoś pomół mi w potrzebie.
- Dzięki! Ratujesz mi życie. - prawie wykrzyknęłam i pocałowałam chłopaka w policzek
Steven i Axl spojrzeli na mnie badawczo, potem przenieśli wzrok na Izzy'ego. Ja również na niego spojrzałam. Siedział w takiej samej pozycji jak wcześniej, nie poruszył się nawet o milimetr. Spojrzałam na brata. Dalej mierzył mnie wzrokiem. W jego oczach widziałam jakby złośc, zawód i zmieszanie. Blondyn założył ręcę na piersi.
- O co ci chodzi? - spytałam, bo nie rozumiałam o co mu chodzi
- O nic. Pogadamy jak będziemy w domu. - odparł i odwrócił się w stronę okna
Świetnie. Steve obraził się na mnie? Ale za co? Dlatego, że w podziękowani, pocałowałam jego kumpla w policzek? No bez przesady, to nie jest powód to obrażania się.
~*~
Slash
Jesteśmy już w sklepie zoologicznym. Lily razem z Duffem wybiera miseczki, karme i inne duperele dla kota, Steven snuje się przy klatkach ze zwierzątkami, Izzy pali przed sklepem, a ja z Axlem łazimy bez celu w środku.
Minęliśmy Stevena. Od razu w oczy rzucił mi się jego zły humor. Odeszliśmy z Rudym trochę dalej i zapytałem.
- Co się stało Adlerowi? Jakiś taki nieswój jest.
Axl obejrzał się i zaciągnął mnie pod wielkie akwarium.
- Lily pocałowała Izzy'ego. - powiedział poważnie
Otworzyłem usta ze zdziwienia. Przecież oni ze sobą raczej nie kręcili!
- No, ale w policzek. - dodał, widząc moją zszokowaną minę
- Aaa, tom mów tak od razu. - szturchnąłem go - Ale dlaczego go pocałowała.
Axl opowiedział mi całą historię. Teraz już trochę kumam.
- I dla tego on jest taki zły?
Kumpel przytaknął.
Zaśmiałem się i oznajmiłem, że idę zapalić. W drzwiach minąłem się z Izzym. Usiadłem na stopniu i zapaliłem. Czy Lilith mi się podoba? Tak, jest ładna. Czy czuję do niej coś więcej? Sam nie wiem. Chyba nie. Przyznam, że chętnie bym ją zaliczył, ale nie chce z nią tworzyć związku. Seks - tak. Związek - nie. Swoją drogą to chciałbym się zakochać. Mieć kogoś. Szkoda tylko, że te wszystkie laski lecą na moją kasę, sławę, a nie osobowość.
- Przepraszam... - jakiś głosik przerwał moje rozmyślania - Masz ognia?
Podałem dziewczynie zapalniczke. Zapaliła papierosa i usiadła koło mnie, oddając wcześniej zapalniczke. Spojrzałem na nią. Miała różowe trampki, krótkie jeansowe spodenki i bluzkę z jakimś napisem. Miała długie nogi, na pewno była wyższa od Lily. Potem spojrzałem na twarz. Była piękna. Brązowe włosy opadały jej na ramiona, a na czoło spadało kilka kosmyków. Lekko zadarty nosek i zielone oczy. Odwróciła się w moją stronę. Pełne usta. Zauważyłem też, że ma delikatne piego.
- Skądś cie kojarze... - powiedziała - Jesteś jakimś aktorem?
- Nie, nie.
Dziewczyna przyjrzała mi się uważnie.
- Jestem Caroline. - uśmiechnęła się i wyciągnęła w moją stronę dłoń
- Saul. - nie wiem co mnie podkusiło, że przedstawiłem się po imieniu, a potem ucałowałem jej dłoń
Ona również była lekko zdziwiona moim zachowaniem.
- To było... miłe.
- Jesteś stąd? - szybko zmieniłem temat - Nie kojarzę cię jakoś...
- Jestem z Fountain Valley, nie dawno przeprowadziłam się tu z rodziną.
Udałem, że wiem gdzie to jest i uśmiechnąłem się.
Nie mieliśmy dużo czasu na rozmowę, bo chwilę potem ze sklepu wyszła reszta. Spojrzałem na nich. Chłopaki nie zwrócili na mnie uwagi, ale Lily uśmiechała się do mnie szeroko. Szybko wymieniliśmy się z Caroline numerami, a ja zdążyłem jeszcze zaprosić dziewczynę na kawę. Podbiegłem do samochodu, wszyscy już w nim siedzieli.
Usiadłem koło Lilith, bo moje poprzednie miejsce zajął Steven.
- To twoja dziewczyna? - szepnęła mi na ucho Lilith
Spojrzałem na nią jak na wariatkę i popukałem się w czoło.
~*~
Lilith
Do domu dotarliśmy o 13. 27. W sam raz.
Zakupy rozpakowaliśmy, a ja zabrałam się za robienie sushi. Kotka plątała mi się pod nogami, chcąc dostać się do ryby. Do kuchni wszedł Axl i nalał sobie soku do szklanki.
- Co robisz? - spytał podchodząc do mnie
- Sushi. - odparłam nie patrząc na niego, ostrożnie kroiłam kolejną porcje
Rose zobaczył miseczkę z sosem. Włożył do niej paluchy, a potem oblizał z nich sos. Sos Wasabi. Szybko popił sokiem.
- Kurwa, trochę ostre.
Chłopak wycowywał się z kuchni, ale go zawołałam.
- Axl! Mógłbyś zawołać chłopaków? Już wszystko gotowe.
Pokiwał głową i wydarł się.
Ja zaniosłam wielki pólmisek z jedzeniem na stół. Potem doniosła sosy, picie i serwetki. Nasypałam karmy do miski dla Hyuna'y i usiadłam przy stole.
Słyszałam jak zbiegają po schodach i przedrześniają się, który będzie pierwszy. Kiedy wbiegli do jadalni, usiedli przy stole i dziwnie spojrzeli się na sushi i pałeczki.
- Ty nie żartowałaś z tym sushi...
- Jak ja mam to zjeść przy pomocy jakiś dwóch patyków?!
- Mam nadzieję, że nie znajdę ości w tych rybach.
- Zabiłaś niewinną rybkę, a co jeśli ona miała rodzinę? Plany na przyszłość?
Pozwoliłam im lamentować, a sama zabrałam się do jedzenia.
Reszta przyglądała mi się z zainteresowaniem. Wzięli pałeczki i przenieśli po jednym kawałku na talerz.
- Wiem co to jest to zielone. A reszta?
Pytał Duff wsazując na miseczki z sosem.
- Zielone to sos wasabi, obok niego stoi sos sojowy, a na talerzyku leży marynowany imbir.
Grupowe "yhm".
- A to w szklankach do picia do co to jest? - Slash popukał naczynie
- Herbatka. Zaczniemy jeść czy coś wam jeszcze wytłumaczyć?
- Możemy jeść.
Uśmiechnęłam się.
- Itadakimasu. - odparłam
Chłopaki uśmiechnęli się. Wiedziałam, że nie wiedzą co to znaczy.
- Samcznego.
- Smacznego!
noi kolejny zajebisty rozdział ! *__*
OdpowiedzUsuńjak ty to robisz ? ;D Opowiadanie jest zabawne, ciekawe i intrygujące :)
Strasznie mi się podoba ^^ Pisz kolejne, bo już czekam ;*
Swietne! Jak i reszta! Wszystko, co piszesz jest super! Takie wesołe i interesujące :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego!
No i teraz mam ochotę na sushi -.- xD
OdpowiedzUsuńTylko czemu Steven się obraził na Lillith? To był tylko pocałunek. Na dodatek w policzek. O co tu się obrażać? ;)
Nie wiem czy miałam informować, ale jak coś to u mnie nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://mygnrstory.blogspot.com/
+ Jakbyś mogła to mnie informuj. :)
UsuńZajebisteeee!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne, a tymczasem spadam czytać resztę Twoich blogów :)
+Mogę wiedzieć jak czytać imię tej kotki? :D
Hjuna.
UsuńTak mi się przynajmniej wydaje. xD
Zapraszam na nowy :) my-gnr-jungle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńP.S. Jak skomentujesz, to super, byle szczerze! :)