sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 7

Obiecuję, że się poprawię. Teraz po prostu nie mam czasu i pomysłów na pisanie.

_________________________________________________________________________________

Lilith
Siedziałam przed telewizorem oglądając jakiś kiepski horror. Kilka razy nawet zaśmiałam się, widząc marne charakteryzacje aktorów.

Około 21.30 film się skończył, a zmarnowani chłopcy zeszli na dół. Usiedli obok mnie.
- No i jak? Skończyliście? - spytałam podekscytowana
- Niee, jeszcze nie. - mruknął Izzy, zapychając się chipsami, które mi podkradł
Westchnęłam i oparłam głowę o ramie Axla. Byłam zawiedziona. Czy te pokraki nie potrafią złożyć łóżka w ciągu 5 godzin?!
- Wytłumaczcie mi jedną rzecz. Czemu do jasnej anielki, nie złożyliście łóżka w ciągu kilku godzin? No, bo jakoś kurde tego nie rozumiem.
Steven spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem.
- To łóżko chciało mnie zabić! - był śmiertelnie poważny
Zrobiłam zdziwioną minę. Brat uniósł do góry prawą dłoń. Na palcu wskazującym miał bandaż.
- Oj Stevie, nie dramatyzuj...
- Ale jak ja teraz będę grał?
Pocieszyłam go i pożegnałam z resztą. Udałam się do pokoju Izzy'ego, aby pójść spać. Szybko wykonałam wieczorną toaletę, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Nawet nie chciało mi się sprawdzić gdzie jest Hyuna.
Slash
Kilka godzin wcześniej, ok. 19.00
Nerwowo kręciłem się na krześle w kawiarni.

Kilka minut potem zobaczyłem jak Caroline wchodzi przez drzwi kawiarni. Wyglądała olśniewająco. Miała na sobie dopasowaną, czerwoną sukienkę, ramoneskę i złote sandałki na obcasie. Brązowe włosy były lekko pofalowane i swobodnie opadały na jej ramiona.
- Cześć.
Podaliśmy sobie dłonie i pocałowałem ją w policzek.
Usiedliśmy, złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy rozmawiać. Dziewczyna zwróciła uwagę na moją koszulkę.
- Guns n Roses? Słuchasz ich? - spytała, popijając Latte
- Tak, znasz ten zespół? - ugh, dlaczego nie przyznałem się, że jestem ich gitarzystą
Brunetka skrzywiła się lekko.
- Wybacz, ale nie. - uśmiechnęła się przepraszająco - Aczkolwiek obiło mi się coś o uszy. Mógłbyś mi powiedzieć go grają?
- Hardrock. A tak właściwie to jakiej muzyki słuchasz?
- Blues, jazz. Raczej spokojnych brzmień, ale jestem otwarta na inne gatunki.
- Na prawdę? A co ty na to, żebym zaprosił cię na koncert Gunsów? - może pora się przyznać?
Caroline zaśmiała się melodycznie, odchylając przy tym głowę do tyłu.
- Czy ty, aby nie chcesz mnie zaprosić, na drugą randkę? - uśmiechnęła się zadziornie i założyła kosmyk włosów za ucho
- A masz coś przeciwko? - zaczynam się bać, że się nie zgodzi
- Wręcz przeciwnie. - i dopiła swoją kawę do końca
Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, siedząc w kawiarni do 21.00. Wtedy już musieliśmy wyjść, bo zamykali lokal. Stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer po okolicy.
- Nie chce być wścibski, ale może opowiesz mi coś o swojej rodzinie? - chciałem dowiedzieć się o niej jak najwięcej
- Hmm, okay. Moi rodzice są razem od 14 lat, nie mam rodzeństwa i... - tu przerwała na chwilę, biorąc głęboki wdech - Jestem adoptowana.
Zamurowało mnie.
- Przepraszam, nie wiedziałem..
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się pocieszająco - Sama się cieszę, że mnie adoptowali. Od matki zabrali mnie kilka miesięcy po moich narodzinach. Była ćpunką, nawet mi wstrzyknęła heroinę, kiedy nie chciałam siedzieć cicho. Tak się złożyło, że Mark i Patty nie mogli mieć dzieci, więc mnie adoptowali. Ot cała historia. - skończyła opowiadać
Odprowadziłem dziewczyn i zaczęliśmy się żegnać. Chciałem ją pocałować, ale czułem że to nie byłby dobry pomysł.
- Do zobaczenia następnym razem. - szepnęła mi na ucho i wtuliła się we mnie

Cały w skowronkach przekroczyłem próg domu, nucąc pod nosem. W salonie zastałem resztę zespołu, siedzieli przed telewizorem i popijali piwo. Rzuciłem się na miejsce obok Stevena.
- A co ty taki szczęśliwy, hę? - przyjrzał mi się uważnie - Byłeś w burdelu? Pachniesz babą.
Otworzyłem swoje piwo i pociągnąłem łyk.
- Byłem na spotkaniu z pewną cudowną kobietą, przyjacielu.
Cała czwórka zakrztusiła się piwem.
- Że co? - wydusił McKagan, a Izzy walnął do w plecy, żeby mu pomóc się odkrztusić
- To co słyszałeś. - odparłem spokojnie - Byłem na randce.
- No i? - Izzy wydawał się zaciekawiony
- Zaprosiłem ją na nasz koncert.
Steven poklepał mnie po ramieniu.
- Oj Saul, chyba trafił cię Amor. - zachichotał, a reszta mu zawtórowała

8 komentarzy:

  1. Ooo, jak słodkoo :D
    Super! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko super, ale nie podoba mi się jedna rzecz...
    DLACZEGO TAK KRÓTKO?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to :3
    Zakochany Slash ! Czujesz to kurwa ?! :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyne co masz do poprawy, to długość :p Bo to jest cholernie ciekawe, ale są krótkie rozdziały :(
    Tak czy inaczej, cudownie!
    ;**
    Wyczuwam LOVE :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + nominowałam tego bloga do Liebster Blog Award :)

      Usuń
  5. Nowy rozdział u mnie :)
    http://mygnrstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry xD Postanowiłam sobie z ciekawości wejść na Twój inny blog i powiem Ci, że było warto! ;d
    Jakbyś mogła to informuj mnie również o nowych rozdziałach tego opowiadanka ;3

    OdpowiedzUsuń