Zdecydowaliśmy, że najpierw zapełnimy wózek Axla i Slash.
Wózek zapełniał się różnego rodzaju mięsem, były też słodycze, jakieś przekąski, chipsy, a nawet pieczywo. Nie było tam jednak żadnej zdrowej żywności.
Wkroczyliśmy do działu z alkoholami.
Slash i Izzy dorwali się do Danielsa, a Duff i Axl rzucili się na wódkę. Steven posłusznie operował wózkiem i podjeżdżał do każdego, żeby mogli do niego załadować picie.
Siedziałam w wózku na środku alejki i zaczęłam się rozglądać po półkach. Do głowy wpadła mi pewna myśl.
Chciałam się wydostać ze sklepowego wózka, jednak szło mi to bardzo niezdarnie. Pierwszy zobaczył to Duff. Podszedł do mnie rozbawiony i pomógł mi się wygramolić z tego cholernego wózka.
Stanęłam obok niego i zadarłam głowę do góry.
- Dzięki.
- Nie ma za co. - przytulił mnie, a ja poczułam się jak mała dziewczynka
- Jezuu, czy ty musisz być taki wielki?
Zamyślił się.
- Po pierwsze: tak, muszę być taki wielki. Po drugie: wystarczy jak będziesz mi mówić "Duff", bo "Jezu" brzmi zbyt oficjalnie. A po trzecie: eee... tak właściwie, to trzeciego nie ma. - wyszczerzył się, a ja ten uśmiech odwzajemniłam
Podeszłam do regału i zaczęłam stojące na nim butelki.
- Czego szukasz? - spytał po chwili basista
- Sake.
Kątem oka zauważyłam, że chłopak lekko się skrzywił.
- Serio? Lubisz to pić?
- Jest nawet niezłe.
Razem szukaliśmy odpowiedniego trunku, reszta również nam pomagała.
- Chyba to znalazłem. - mruknął Axl, obracając w dłoni szklaną butelkę. Odkręcił ją i przystawił nos do szyjki - Ale dziwnie pachnie.
- Serio? Daj się sztachnąć! - krzyknął Steven
Podbiegł do Axla i niechcący go przewrócił. Przewrócił go na regał z alkoholami. Mebel zachwiał się, a butelki zachybotały nie spokojnie.
Zamknęłam ,przerażona, oczy. Słyszałam tylko odgłos tłuczonego szkła i rozpaczliwe wołania zespołu.
Potem do moich nozdrzy dotarł specyficzny zapach. Niepewnie otworzyłam jedno oko, a chwile potem drugie.
Połowa alejki była zalana wódkami, winami i piwami.
Do alejki wpadła pracownica sklepu. Spojrzała na szkody, a następnie przeniosła wzrok na chłopaków.
- No, nie! To znowu WY?! - wykrzyknęła, łapiąc się za głowę
Chłopaki uśmiechnęli się słodko.
- Ehh... Zmykajcie stąd. - machnęła na nas ręką
- Ale my możemy pomóc, to posprzątać.. - zaczął oferować Popcorn
- Mów za siebie. - wysyczał Rudzielec
Pracownicy stanęła z założonymi rękami.
- Co to, to nie. Możecie pomóc, nie pomagając.
- No to świetnie. - pociągnęłam ich za ręce - Idziemy po rzeczy dla mnie.
Pomachaliśmy do dziewczyny i zniknęliśmy w dziale ze zdrową żywnością.
Nie chciało mi się iść. Wolałam siedzieć w wózku. Wiedziałam, że sama nie zdołam się tam wtarabanić.
- Duffie... - powiedziałam słodkim głosikiem i zamrugałam kilkakrotnie
Basista tylko westchnął i wsadził mnie do mojego "pojazdu".
- Umiesz zbajerować faceta, mała. Oj umiesz.
- Wiem. - odparłam dumna
~*~
Z trzema wózkami, w tym dwoma z produktami i jeden ze mną, podeszliśmy do kasy.
Kasjerka dziwnie się na mnie spojrzała, ale nie przejęłam się tym. Ludzie często tak na mnie spoglądali, przyzwyczaiłam się.
Ja, Axl i Izzy pakowaliśmy rzeczy do foliowych torebek, wesoło przy tym rozmawiając. Z zajęcia wyrwał mnie krzyk brata.
- O! Durex!
Powiedział to tak głośno, że wszyscy ludzie w sklepie popatrzyli się na niego. On się tym jednak nie przejął.
Z zacieszem na ryjcu , wykładał na taśmę wszystkie prezerwatywy jakie tylko były na półce.
Westchnęłam głęboko, a reszta chłopaków zaczęła się śmiać.
~*~
- Ej, chłopaki. My mamy iść na piechotę? - spytałam przerażona
Przecież nie przyjechaliśmy tu samochodem.
- Kurwa... - mruknął ktoś
Zrezygnowana usiadłam na krawężniku.
- Jak chcecie to mogę pójść do domu po samochód, a potem po was przyjechać. - rzucił jakbym od niechcenia Izzy i odpalił papierosa
- Zrobiłbyś to? - nie chciałam w to uwierzyć, że Stradlin jest gotowy się poświęcić
Chłopak przytaknął.
- Kurwa, Izzy, kocham cię normalnie! Daj pyska! - Axl rzucił się na przyjaciela i zaczął go obcałowywać
Gitarzysta odpychał go od siebie, ale nie zbyt mu to pomagało.
- To ja już lecę!
Szybko odrzucił Rudego i pobiegł w kierunku domu.
Ta cała akcja wyglądała bardzo uroczo. Chłopcy przysiedli się do mnie.
- Masz fajki? - spytał Axl Kudłatego i poklepał go po ramieniu
- Mam, mam. Tylko proszę cię, zabierz ode mnie te swoje małe gejowskie rączki.
Zaśmiałam się i oparłam o ramię Stevena.
30 minut później
Izzy już jest. Zaparkował na środku parkingu i wrócił po siatki.
Tak więc, obładowani zakupami szliśmy przez cały parking.
- To mi się wpija w dłonie. - jęczał Slash
-Jak ci się coś nie podoba, to możesz nieść w zębach. - wysyczał Duff
Gitarzysta wziął jego słowa na poważnie. Przystanął i wsadził sobie jedną z toreb do ust.
McKagan popatrzył na niego z politowaniem.
- Lepiej?
- Hepiej. - wycharczał, a ja znów wywróciłam oczami i głośno westchnęłam. Jak z dziećmi.
W końcu dotarliśmy do samochodu i wpakowaliśmy wszystkie zakupy do bagażnika. Zespół miał mini Vana, więc bez problemu wszyscy się zmieściliśmy. Siedziałam między Izzym a Stevenem. Duff siedział za kierownicą.
- To gdzie jedziemy teraz? - spytał się, ustawiając lusterko
- Kierunek; sklep zoologiczny, Żyrafko!
Bardzo dobry rozdział :D Rozbawił mnie widok Slasha, niosącego reklamówkę z zakupami w zębach :D
OdpowiedzUsuń''Z zacieszem na ryjcu , wykładał na taśmę wszystkie prezerwatywy jakie tylko były na półce.'' Leżę, kwiczę i nie wstaję xD
OdpowiedzUsuńSteven i te jego Durexy xD
OdpowiedzUsuńSlash z reklamówką w zębach :D
Gejowskie łapki Axla :)
Słodki Izzy *_____*
I Duff - Jezus xD
Co ty bierzesz ? A tak serio to zajebisty rozdział ^^ Wielbię Twoje opowiadanie :*
Booooże, jakie świetne! Uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńSlash i siatka w zębach, ustalono wyglądać bardzo ciekawie :)
'- Masz fajki? - zapytał Axl Kudłatego i podlegał go po ramieniu.
- Mam, mam. Tylko proszę cię, weź ode mnie te swoje małe gejowskie rączki.' Hahahaha, nie mogę z tego! Dodawaj następny rozdział, bo nie mogę się doczekać!
"Po drugie: wystarczy jak będziesz mi mówić "Duff", bo "Jezu" brzmi zbyt oficjalnie" OH SHIT XDDD Mistrz! hahahaha :D
OdpowiedzUsuń