Na początku chciałabym powiedzieć, że jutro wyjeżdżam na 2-3 tygodnie. Raczej cienko będzie wtedy z internetem, może uda mi się coś napisać, jednak niczego nie obiecuję.
Pod tym rozdziałem informujcie mnie o nowych postach. Na pewno wszystko przeczytam i skomentuję, jak tylko wrócę do domu.
__________________________________________________________________________________
Lilith
Jedliśmy obiad (czyt. pizzę), a właściwię kolację, bo była już 20.34.
- Lilith opowiedz nam coś o sobie. - powiedział Axl, wpychając sobie do ust kolejny kawałek pizzy do ust. Sos skapnął mu na koszulkę.
- A co dokładnie?
- No, na przykład o twoim życiu w Japonii.
- Ok. Mieszkam w centrum Tokyo, w apartamentowcu. Pracuję jako dziennikarka tematyczna w magazynie dla nastolatek. Przygotowuję artykuły o makijażu, poradniki jak się malować. Teraz jestem na urlopie, więc mogłam do was przylecieć. Hmm, co jeszcze. Hyunę przygarnęłam, od młodego chłopaka, który przedawał kotki w kartonowymi pudle. Kiedy do niego podeszła została tylko ona. Wzięłam ją do siebie i zaopiekowałam. Była trochę zaniedbana, ale teraz już jest lepiej. Planowałam też ślub, byłam zaręczona. Jednak coś nie wyszło i razem z Nozomi zdecydowałyśmy, że lepiej będzie jak się rozstaniemy, ale nadal jesteśmy przyjaciółkami. To na prawd..
- Ej, ej. Jak to "zdecydowałyśmy", "przyjaciółkami"? - spytał zdumiony Izzy
- No, normalinie. Zomi jest kobietą, więc jak miałam mów...
- JESTEŚ HOMO!? - wykrzyknęli wszyscy, oprócz Steviego, który wiedział jaka jest prawda. A poza tym mój brat chyba mnie nie słuchał i wolał się bawić z kicią
- Nie, nie jestem. - cała ta sytuacja, oraz ich zszkowane miny, mnie rozbawiły
- Ale, ty mówiłaś,że...
- Jestem Bi, ok? Lubię chłopców i dziewczyny.
- Och... Mów dalej.
- Więc jesteśmy z Nozomi najlepszymi przyjaciółkami. To na prawdę świetna dziewczyna. To chyba tyle. Nie wiem o czym mogę wam jeszcze opowiedzieć.
- Kiedyś pojadę do Tokyo. - wypalił nagle z poważną miną Duff
- Aaale, czemu?
- Bo tam laski noszą takie krótkie spódniczki, że widać im tyłek.
- Zabierzesz mnie wtedy ze sobą.
- Spierdalaj, Axl.
Wykonałam face palma i łyknęłam colę, opróżniając tym samym butelkę.
- Zagramy?
- Ale na pytania i zadania. - wtrącił Duff - nie uśmiecha mi się całować z tymi idiotami. - na jego twarzy pojawił się grymas niesmaku
- Ranisz... - chlipnął Steven, robiąc smutną minkę
Nie zwracając na nich uwagi, wstałam z krzesła i udałam się do salonu. Usiadłam na podłodze i czekałam na chłopaków. Kiedy już przyszli, usiedzli obok mnie. Uformowaliśmy okrąg.
- Kto pierwszy? - spytałam, obracając butelkę w dłoni
- Ja! - rudzielec wyrwał mi ją z dłoni i zakręcił.
Szyja butelki wskazała Izzy'ego.
- Pytanie czy zadanie?
- Zadanie
- A więc Fizzy... - Axl zatarł ręce, a na jego twarzy zawitał szatański uśmieszek. Izzy wywrócił tylko oczami - Poczałuj McKagana w tyłek!
- Ale czemu mnie?! - oburzył się Duff
- Bo ja tak chce! - wyszczerz Axla
- Widzisz, Duff, nie chciałeś nas całować to my będziemy całować ciebie. - zaśmiał się Slash i wysłał Żyrafie powietrznego buziaka
- Dobra, stary. - Stradlin zwrócił się do blondyna - Miejmy to już za sobą. Wypnij się. - rozkazał, a Duff posłusznie wykonał polecenie i mocno zacisnął oczy
Izzy szybko cmoknął do w dupę.
- Eee tam! To było za łatwe! - powiedział Slash
Izzy zakręcił i wypadło na mnie. Przełknęłam ślinę.
- Pytanie. - wypaliłam, zanim zdążył się spytać
- Czy jesteś dziewicą? - spytał, a wszystkie oczy zostały zwróconę na mnie. Czułam jak świdrują mnie wzrokiem
Nie wiedziałam co powiedzieć. Milczałam.
- No co? Nie pamiętasz? - zapytał kpiąco Hudson
- Nie o to chodzi.
- To o co? - zapytał ciekawski Duff
- Z facetem nie uprawiałam seksu, ale z kobietą - tak.
- JESTEŚ HOMO?! - znów to samo
- Przecież wyjaśniała wam to przy stole... - westchnął znudzony Steven
- Aaaa faktycznie...
- Okay, gramy dalej.
Graliśmy już dłuższy czas. Najwięcej zadań wykonał Duff. Był, między innymi, u sąsiadów, żeby pożyczyć kosiarkę, na dachu z bokserkami na głowie, oraz przebiegł po ulicy nago.
Wtedy znów wypadło na mnie. Kręcił Axl.
- Pytanie czy zadanie, złociutka?
- Zadanie.
Już się boję.
- Ok. - zamyślił się i już po chwili wypalił - Przeliż się ze Slashem.
- Ouou... - zawyli Duff z Izzym, a Steven tylkon złapał się za głowę
- Chodź tu... - mruknęłam do Hudsona. Ten tylko uśmiechnął się głupawo i podszeł do mnie na kolanach.
Nie chciałam się z nim całować. Ale musiałam to zrobić i wolę mieć to za sobą.
Nasze wargi przylgnęły do siebie. Po kilku sekundach oderwałam się od niego i, chyba, mimowolnie oblałam się rumieńcem. Spojrzałam na niego. Znów ten głupowaty uśmiech, puścił mi oczko i wrócił na swoje miejsce.
- Zemszczę się Rose.. - warknęłam, na co Rudzielec uśmiechnął się niewinnie
Zkręciłam. Wypadło na Slasha. Fuck Yeah!
- Pytanie? Zadanie?
- Zadanie. - wciąż głupawo się uśmiechał
Wpadłam na genialny pomysł.
- Zaraz wracam! - wybiegłam z pokoju
Podbiegłam do walizki. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać prostownicy. Jest! Mam ją!
Wpadłam do salonu i podłączyłam urządzonko do kontaktu, aby się nagrzało.
Stanęłam przed Slashem.
- Wyprostuj kilka pasem włosów. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Slash natychmiast spoważniał i położył jedną dłoń na swoich lokach.
- Ouou... - zawyli pozostali
- Możesz też pfarbować, na różowo, kilka kosmyków. Wybieraj, co wolisz?
- Spierdalaj. Nie zrobie żadnej z tych rzeczy. - syknął i chciał zakręcić butelką, jednak dodałam coś jeszcze.
- Gdybyś miał jaja, zrobiłbyś to.
Chłopcy znów zawyli, a gitarzysta zaczał wlec nogami w stronę prostownicy.
- No to, kurwa, to zrobię. - warknął pod nosem
Chwycił prostownicę i zaczął nią, dość sprawnie, operować przy włosach. Na jego twarzy malowała się złość i chyba smutek. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia.
- Zadowolona? - podszedł do lustra - Wyglądam jak debil...
- Żebyś wyglądał jak debil nie była potrzebna prostownica. - dodałam
Axl, Duff, Izzy i Steven zaczęli się rechotać i bić mi brawo.
- Bardzo kurwa zabawne... - mruknął poszkodowany
- Wiem. - ziewnęłam - Wiecie co? Jestem strasznie zmęczona. Pójdę już spać. - spojrzałam na zegar, który wskazywał równo drugą w nocy - Steve gdzie będę spać?
Rechot zniknął.
- Em, bo my robimy... znaczy remontujemy....,ale już kończymy..... eee... - zaczął się jąkać mój brat
- Stevenowi chodzi o to, że twój pokój jest jeszcze nie wykończony. Musisz spać u mnie. - wyjaśnił Izzy
- Aha. Pomoże mi ktoś z walizkami? - uśmiechnęłam się słodko i zacząłem szamotać się z jedną torbą
- Jasne. - ze swoich miejsc podnieśli się Steven i Izzy
Stałam w ręczniku przed walizką. W czym mam spać? W Japonii jest ciepło i zazwyczaj się w samej bieliźnie, ale w tym domu raczej sobie na to nie mogę pozwolić. No, cóż.
W końcu zdecydowałam się na duży, luźny t-shirt i czyste majtki. Po umyciu się, wyjęłam z walizki mięciutkie łóżeczko Hyuna'y i wyścieliłam je różowym kocykiem. Obok legowiska położyłam pluszową zabawkę kotki.
Potem położyłam się do łóżka Izzy'ego. Było wygodne, pościel czysta. W pokoju nie panował nadzwyczaj wielki bałagan. Kilka porozrzucanych ciuchów, przewrócone książki, stare gazety. Na szarych ścianach było kilka plakató, w tym jedna goła baba.
Zgasiłam lampkę nocną i układając się wygodnie, na brzuchu, odpłynęłam w Objęcia Morfeusza.
Slash
Co ona sobie myśli?!
Siedzieliśmy w kuchni i piliśmy piwo, a ja dla uspokojenia paliłem.
- Ja jej bym nawet kijem nie dotknął! - naśladował mój głos Axl
- Spieprzaj. - mruknąłem i strąciłem popiół z peta - Musiałem się z nią przelizać, takie było zadanie. - wzruszyłem ramionami
- Ale potem ciągle się uśmiechałeś. - dodał złośliwie Duff
- No, bo ona nieźle całuję. - mruknąłem cichutko, jednocześnie przypominając sobie pocałunek
- Wiadomo, w końcu to moja siostra. A ja jestem mistrzem całowania i innych ustnych gierek. - stwierdził dumnie Steven, na co my tylko wywróciliśmy oczami
Pogadałem z nimi jeszcze trochę, a potem spieprzyłem na górę, do łazienki.
Stojąc w kabinie myślałem o Lilith.
Ona jest dziwna, ale na swój sposób urocza. Kurwa! Hudson, ogarnij się! To niemożliwe. Ona ci się podoba?!
Może z wyglądu jest Ok, nawet bardzo Ok. Tylko ten charakterek... Hmm.. To taka mieszanka charakteru wszystkich nas. Na prawdę, tak sądze.
Wylazłem spod prysznica, wykonałem inny czynności toaletowe. Zauważyłem, że pod wpływem wilgoci wyprostowane włosy znów mi się zakręciły.
Włożyłem czyste bokserk i położyłem się spać.
Ciekawe co będzie jutro...
__________________________________________________________________________________
Zapraszam do zakładki Informowani
piątek, 19 lipca 2013
piątek, 12 lipca 2013
Rozdział 1
Slash
Siedziałem w samochodzie i, razem ze Stevenem, jechaliśmy po Lilith. Wpatrując się w "widoczki" za oknem rozmyślałem, dlaczego tak bardzo nie lubię jego młodszej siostry. Ona mnie po prostu wkurzała. Ubierała się w jakieś luźne ciuchy, ni to seksowne, ani ciepłe. Ciągle coś czytała albo rysowała. A ile ona gadała! Jednym słowem, panienka Adler to żywy dowód, że w Japonii mieszkają dziwaki.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Steve.
- Mówię ci. - zaczął - Nie poznasz jej. Strasznie się zmieniła, od ostatniej wizyty u nas.
- Yhm. Teraz zamiast wielkich swetrów zakłada na siebie worki po ziemniakach? - prychnąłem
- Ej! - blondyn walnął mnie lekko w głowę i zaśmiał się wesoło
- Wręcz przeciwnie. Czemu ty jesteś na nią taki "cięty", hę?
Wzruszyłem tylko ramionami i powróciłem do wyglądania przez okno. Panowała idealna, odprężająca cisza, jednak nasz Adlerek zaczął coś śpiewać.
- Zamknij ryj, pudlu! - rzuciłem i zakryłem dłońmi uszy.
Steven zaczął się jeszcze głośniej drzeć i przeraźliwie wyć. Okazało się, że "śpiewał" nasze "Sweet Child O'Mine". Nie wychodziło mu to najlepiej.
Nagle samochód gwałtownie się zatrzymał.
- Jesteśmy na miejscu! - wykrzyknął i wręcz "wyfrunął" z auta
Ja nie podzielałem jego entuzjazmu, więc zacząłem powoli wypełzać z samochodu.
Stałem oparty o maskę, a Steve chodził w kółko. Ha! On skakał, a nie chodził.
- Żebyś się nie posrał z tego szczęścia.
Zacząłem grzebać w kieszeni spodni, szukając zapalniczki. Wyciągnąłem fajkę i włożyłem ją sobie między wargi. Kiedy zbliżałem płomień do papierosa, Adler wepchnął swojego palucha przed moją twarz, wytrącając mi tym samym zapalniczkę. Zaczął machać swoim łapskiem, pokazując coś w oddali i darł mi się prostu do ucha.
- Tam, tam! Zobacz! Ona już idzie! - wrzeszczał, jak opętany, a ludzie co raz na niego spoglądali - Liluś, tu jesteśmy!
Schyliłem się, aby podnieść zapalniczkę i prawie dostałem kopa w twarz, przez nieuwagę Stevena.
Spojrzałem na nią. Taszczyła ze sobą trzy ogromne walizki, w srebrnym kolorze. Jezu, po co jej tego tyle? Steven, jak przystało na porządnego brata, podbiegł do niej i wyrwał jej bagaż z rąk. Dało się też słyszeć pisk zachwytu z jego strony. To chyba była reakcja na zobaczenie tego puchatego czegoś, co niosła na rękach. Kłębek wełny? Nie, to chyba kot. Podeszła bliżej. Tak, to na pewno kot.
Pierwsze co zauważyłem to niebotycznie wysokie buty na obcasie. Jak w tym można chodzić i się nie połamać ?! Zwróciłem uwagę na jej odsłonięte nogi. Chociaż była niska, to nogi miała zgrabne. Obczajałem ją dalej. Trochę szersze biodra, ale to dobrze. Trzeba mieć za co złapać. Wąska talia, średniej wielkości cycki.
Przeniosłem wzrok na jej twarz. Czy ona coś ćpała? Miała takie dziwne oczy... Whatever. Zresztą nie wpuściliby jej do samolotu, jakby coś brała. Chyba... Ale za to miała fajne włosy. I choć, przyznaję to z niechęcią, to podobała mi się i była seksowna. Było w jej wyglądzie coś pociągającego i tajemniczego. Zwłaszcza oczy. Serio!
- Slash! - zawołał do mnie Steven, chyba się na nią zbyt długo patrzyłem, bo jej usta, również były wygięte w uśmiechu - Oto Lilith. Moja mała siostrzyczka. - przytulił ją, na co zareagowała chichotem
- Uważaj, na kicię! - odparła
- Cześć. - podałem jej rękę. Uścisnęła ją delikatnie, swoją malutką dłonią. - Zmieniłaś się.
- Cześć, wiem. Hi hi. - omiotła mnie spojrzeniem od góry do dołu. Trochę mnie to skrępowało - Niestety, nie mogę powiedzieć tego samego o tobie.
- Lilly wsiadaj z Huyą, do samochodu, a my zajmiemy się twoimi walizkami. - powiedział do siostry brat
- Steven! - wykrzyknęła Lilith. Aż podskoczyliśmy, bo głosik to miała niezły.
- Tak? - spytał niepewnie Adler
- Nie, Huya. Ona ma na imię Hyuna. - wyjaśniła śmiesznie akcentując i przeciągając sylabę "HYU"
- Bawi cię to? - tym razem zwróciła się do mnie i uroczo zmarszczyła nosek
- Nie, nie coś ty.- odpowiedziałem, dusząc w sobie śmiech
- To dobrze. - odparła i razem z kotką wsiadły do samochodu
Steven posłał mi rozbawione spojrzenie i wtedy już nie wytrzymaliśmy. Zaczęliśmy się dziko śmiać na środku parkingu, co oczywiście nie uszło uwadze innych ludzi.
Lilith
Słyszałam ich rechot. Co śmiesznego jest w imieniu mojego kota?! Hyuna miauknęła.
- Cio malutka? - zaczęłam ją drapać za uszkiem, na co odpowiedziała mi mruczeniem. Wygodnie ułożona na moich kolanach, chyba zasnęła. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Lubiłam mówić do zwierząt. Wiem, że to trochę infantylne, ale taka już jestem i nic nie poradzę.
Dobrze, że udało jej się przetrwać podróż w ciasnej klatce dla zwierząt.
Do auta wsiedli Steven i Slash. Mój brat siedział za kółkiem. Trzasnęli drzwiczkami, a Steven przekręcił kluczyk w stacyjce.
Ruszyliśmy. Nie lubię ciszy, więc zaczęłam rozmowę.
- Stevie, myślisz, że oni mnie jeszcze pamiętają? - spytałam
- Myślę, że tak. A czemu pytasz?
- A tak sobie. - odparłam zadowolona odpowiedzią brata
- Trudno cię nie pamiętać - mruknął cicho Kudłaty, aczkolwiek chyba go to bawiło
Chyba miał nadzieję, że tego nie usłyszę. Ha! Niedoczekanie jego. Mam słuch jak nietoperz! Walnęłam go, po zarośniętym lokami łbie.
- Au! - zawył - Czemu wy mnie bijecie?
- Od Steviego też oberwałeś? - spytałam lekko zaskoczona
Oboje przytaknęli, kiwnięciem głowy.
- Wee! Żółwik Steven! - zadowolona stuknęłam się z bratem pięściami
- Uważaj na nią. - dodał blondyn - Wygląda niewinnie, ale ma ciętą rękę. Język w sumie też.
- Hi hi. Mam czarny pas w karate. - wymachiwałam rękami i niechcący obudziłam Hyunę
Slash spojrzał na mnie z wybałuszonymi oczami.
- Boże... - mruknął i osunął się na fotelu
Reszta jazdy minęła mi na miłej rozmowie ze Stevenem o kotach.
- A wiesz, że Slash też lubi koty? - spytał Steven
- Szczym ryj! - huknął groźnie nasz towarzysz, który do tej pory się nie udzielał w rozmowie. Od jego krzyku zakręciło mi się w głowie.
- Na prawdę? To urocze. - powiedziałam spoglądając na Mulata
- Yhm. - mruknął i odwrócił twarz w stronę szyby
Czy mi się zdawało czy Slash się zarumienił? Ojej! To również było urocze.
- Jesteśmy. - powiedział brat
Wyszłam z auta razem z Hyuną na rękach. Kotka podniosła łebek do góry i z zaciekawieniem obserwowała co się dzieje.
Zaczęłam rozglądać się dookoła. Przede mną stał pomalowany na beżowo budynek. Na podwórku leżał rozwalony krasnal ogrodowy, rosły trzy drzewka, a w cieniu stała duża drewniana huśtawka. To wszystko przypominało mi trochę domki z horrorów. No, cóż.
Staliśmy przed drzwiami.
- To co, Młoda? Jesteś gotowa na wejście do rezydencji Najniebezpieczniejszego Zespołu Na Świecie? - spytał Steven, poruszając przy tym zabawnie brwiami.
Zaśmiałam się i niepewnie przytaknęłam.
- Witamy w HELL HOUSE! - wydarł się, a Slash otworzył drzwi mocnym kopnięciem.
Hyuna miauknęła przestraszona. Pogłaskałam ją po grzbiecie. Przekraczając próg domu wypuściłam kotkę ze swoich objęć. Zaczęła obwąchiwać każdą napotkaną przez siebie rzecz, a ja ruszyłam przed siebie i trafiłam do jakiegoś pomieszczenia. To chyba był salon. Gdy tam weszłam zapadła cisza, a trzej siedzący tam mężczyźni zaczęli się we mnie wgapiać.
Gadali o mnie. Dlatego tak gwałtownie zamilkli. Ja to czuję.
Do pokoju wpełzł Steven, bez swojego towarzysza.
- Ta daam! Oto moja siostra! Lilith. - przedstawił mnie Steve
- Pamiętamy, durniu. - odezwał się rudy, a Steven pozostał niewzruszony
Durniu? Dlaczego "durniu"?
- A ty pamiętasz nasze imiona? - spytał inny blondyn, szczerząc się do granic możliwości
- Chciałeś powiedzieć "ksywki". - dodał rudzielec
Tamten nie przestając się uśmiechać pokazał mu tylko fucka. Rudy się tylko zaśmiał.
- A owszem, pamiętam. Ty jesteś Axl. - wskazałam rudzielca, na co ten uśmiechnął sie życzliwie i bił brawo.
Pokazywałam na blondyna. - Ty to.. hm.. Duff? - powiedziałam, a on wstał i się ukłonił. Zaśmiałam się i przeszłam do trzeciego, już ostatniego, mężczyzny. - A ty masz na imię.. - zmarszczyłam brwi, bo ni chuja nie mogłam sobie przypomnieć. Nagle mnie olśniło. - Wiem! Ty jesteś Fizzy! - wykrzyknęłam i zaklasnęłam sobie w dłonie
Na chwilę zapanowała cisza. Potem Duff, Axl, Steven, Fizzy (czy jak mu tam), oraz Slash, który nie wiadomo skąd i kiedy się pojawił, zaczęli się głośno śmiać.
- O co wam chodzi? - spytałam, bo już kompletnie zbaraniałam
- Bo.. hi hi.. Fiz.. ha ha.. Fizzy.. to.. ha ha.. - zaczął próbować mi wyjaśnić Steven
- Chodzi o to, że nie nazywam się Fizzy. Mam na imię Izzy. - uśmiechnął się rozbawiony, a ja ten uśmiech odwzajemniłam
- Aha, ups. Wybacz. - przeprosiłam - Ale byłam blisko
- Fakt.
Chłopaki się już uspokoili, a wtedy do salonu wkroczyła moja kicia.
- Ojoj! - wykrzyknął Duff i wziął kotkę na ręce - Jakie to słodkie stworzonko!
- Ej, mała. - zwrócił się do mnie Axl - Dlaczego twoja świnka morska ma taki długi ogon?
- Hmm. Może dlatego, że moja świnka morska jest kotem?
Po raz kolejny tego dnia zaczęliśmy się śmiać, Izzy wykonał face palma, a Axl niemrawo się uśmiechnął i zaczął głaskać Hyunę.
___________________________________________________________________________________
Lubicie jak są długie rozdziały?
piątek, 5 lipca 2013
Prolog
Lilith
Cierpliwie czekałam na odprawę. Nie powiem, zaczynałam się obawiać, że coś się stało, bo trochę czasu już minęło, a ja dalej tkwie na lotnisku.
Ehh... Wybaczcie, że się nie przedstawiłam. Nazywam się Lilith Adler. Tak, tak. Jestem siostrą TEGO Adlera. Stevena Adlera, czyli milutkiego perkusisty Guns N Roses. Jak wyglądam? Jestem bardzo niska, mam duże niebieskie oczy, mały nosek, malinowe usteczka, bladą cerę, malinowe usteczka i długie kolorowe, różowe, włosy.
Wyglądam trochę jak laleczka, a ludzie często dają mi mniej lat niż jest w rzeczywistości. To nawet fajne. Chociaż wkurzam się, gdy kupując alkohol lub papierosy, sprzedawca prosi mnie o pokazanie dowodu. Ugh. To nie jest fajne!
Oprócz tego, że ludzie posądzają mnie o niepełnoletność, to czasem, podobno, wyglądam jakbym była ... na speedzie. Ale to nie prawda!
Fakt, że nawijam katarynka, a Cirle Lens w połączeniu z kreską na powiece, mogą to przywodzić na myśl, ale ja dragów się nie tykam.
Teraz opowiem wam coś o moim życiu.
Urodziłam sie jako młodsza siostra Steviego. On jest świetnym starszym bratem! Uwielbiam go! Miałam szczęśliwe dzieciństwo, niczego mi nie brakowało. Jednak pewnego dnia Steve wyjechał, aby robić karierę.
Kilka lat później ja również "wyfrunęłam z gniazdka rodzinnego", tyle że w całkiem innym kierunku i w całkiem innym celu. Poleciałam do Japonii. Kultura Azjatycka od zawsze mnie interesowała. Zamieszkując w Tokyo spełniłam swoje marzenie. Znalazłam tam dobrą pracę, a nawet planowałam ślub i niedawno zaadoptowałam małego kociaka, a właściwię kicię. Nazwałam ją Hyuna. Prawda, że uroczo?
Tak czy inaczej, teraz wracam z powrotem do kraju. Trochę się boję. Najpierw mam zamiar odwiedzić Stevena, a potem to się zobaczy.
*3o minut później*
Yeah! Nareszcie lecę! Ale fajnie! Chmury są super! Uwielbiam chmurki! Mówiłam już o tym wcześniej?
Slash
W tym samym czasie.
Niee! Tylko nie to! Czemu ona musi przyjeżdżać? Ja rozumiem, że ona jest młodszą siostrą Popcorna, ale czemu do cholery jasnej ona nie może mieszkać w jakimś pieprzonym hotelu, tylko będzie mieszkać u nas?!
Ona tak nie powiedziała, ale ja znam Stevena i jego głupie pomysły. Poprosi ją, żeby została. Dam sobie kutasa obciąć, że tak będzie.
Wszyscy od rana krzątali się po domu i sprzątali, bo jak powiedział Adler : "Przyjeżdża Lily, a poza tym to raz na ruski rok, chyba można posprzątać ten burdel, nie?" Nie kurwa, nie można. Nie miałem zamiaru niczego robić, więc tylko zwaliłem śmieci ze stołu na podłogę, a teraz odpoczywam.
Siedziałem, oburmuszony, z resztą chłopaków w salonie.
- Gdzie wcięło nasze Perfekcyjnego Pana Domu? - spytał Axl
Do pokoju wpadła nasza zguba.
- Eeej, ludzie! - wydarł się, a wszyscy spojrzeli na niego - Wiecie może gdzie są kluczyki do mojego autka?
- Masz swojego PPD, Axl. - odpowiedział na wcześniejsze pytanie Duff
- Hę? - zaciekawił się Popcorn - Co to znaczy PPD? Czy to coś o mnie?
- Dowiesz się w swoim czasie.
- A tak w ogóle. Wiecie gdzie są kluczyki do mego pojazdu? - ponowił pytanie
- W koziej dupie... - mruknąłem, a Izzy zgromił mnie spojrzeniem
- Widzę Slash, że byłeś nawet w Koziej Dupie. - fuknął Axl
- To wszystko przez te twoje porządki, które sam zarządziłeś, Steven. Teraz niczego nie będziesz w stanie znaleźć.
- Slash, przecież wiesz, że Lilith przyjeżdża. - westchnął PPD
- Mam to głęboko w dupie.
Steven w końcu znalazł kluczyki. Jak się okazało były w kuchni.
- No, dobra moje kochane chujki. - po raz kolejny tego dnia Steven zabrał głos i wyszczerzył się - Który chce ze mną jechać po moją wspaniałą siostrzyczkę?
Prychnąłem.
- My! - krzyknęli jednocześni Duff i Izzy
- Ej, blondas. A czy ty przypadkiem nie miałeś iść ze Stradlinem do klubu załatwić nam koncert? - dogryzłem złośliwie, gaszać peta o róg dywanu
- Nom, faktycznie. - odpowiedział rezolutnie basista, mrugając jakby lekko zszkowany
- Kurde. - burknął Izzy
- Axl? - spytał niestrudzony Steve i zaczął bawić się kluczykami
- Nie chce mi się.
- Ok.- zaklaskał w dłonie i znacząco spojrzał na mnie
- Nie. - odrzekłem sucho
- Slashie... Proszę.. - Adler zrobił słodką minkę, a ja mając dosyć tego całego cyrku wstałem chcąc wyjść.
Coś, a raczej KTOŚ, mi w tym przeszkodził. Nasz kochany perkusista uwiesił się na mojej nodze i zaczął mnie rozpaczliwie błagać.
- Saul kumplu mój najdroższy. Królu złoty. Panie najmilszy. Władc..
- Dobra! - krzyknąłem - Pojadę z tobą.
Kurwa. Uległem temu debilowi.
Zadowolony z siebie Steven w podskokach poszedł wyprowadzić samochód z garażu, a ja zostałem z innymi w salonie.
- Ej, stary. Tak właściwie to czemu nie ty jej tak nie lubisz, co? - zapytał ciekawski Duff
- Bo mu nie chciała dać dupy. - rzucił Rose z chamskim uśmieszkiem i wszyscy, łącznie ze mną, wybuchli śmiechem
- Weź przestań. - odparłem, kiedy już uspokoiłem oddech - Ja jej bym nawet kijem nie dotknął!
- Nie przesadzaj. - wtrącił się Stradlin - Nie jest taka zła. Pamiętacie ją jeszcze, jak kiedyś u nas była? Jakieś dwa lata temu. Ciekawe czy się zmieniła?
- W sumie. - zamyślił się Rose - Tyłek miała niezły.
- Cycki w sumie też. - wtrącił się McKagan
- Mówcie co chcecie, ale ja jej jakoś nie trawię.
Wtedy do salonu wpadł Steven.
- Slash! - omiótł pomieszczenie wzrokiem, mrużąc przy tym śmiesznie oczy - O, tu jesteś! Zbieraj dupę. Jedziemy!
___________________________________________________________________________________
Cierpliwie czekałam na odprawę. Nie powiem, zaczynałam się obawiać, że coś się stało, bo trochę czasu już minęło, a ja dalej tkwie na lotnisku.
Ehh... Wybaczcie, że się nie przedstawiłam. Nazywam się Lilith Adler. Tak, tak. Jestem siostrą TEGO Adlera. Stevena Adlera, czyli milutkiego perkusisty Guns N Roses. Jak wyglądam? Jestem bardzo niska, mam duże niebieskie oczy, mały nosek, malinowe usteczka, bladą cerę, malinowe usteczka i długie kolorowe, różowe, włosy.
Wyglądam trochę jak laleczka, a ludzie często dają mi mniej lat niż jest w rzeczywistości. To nawet fajne. Chociaż wkurzam się, gdy kupując alkohol lub papierosy, sprzedawca prosi mnie o pokazanie dowodu. Ugh. To nie jest fajne!
Oprócz tego, że ludzie posądzają mnie o niepełnoletność, to czasem, podobno, wyglądam jakbym była ... na speedzie. Ale to nie prawda!
Fakt, że nawijam katarynka, a Cirle Lens w połączeniu z kreską na powiece, mogą to przywodzić na myśl, ale ja dragów się nie tykam.
Teraz opowiem wam coś o moim życiu.
Urodziłam sie jako młodsza siostra Steviego. On jest świetnym starszym bratem! Uwielbiam go! Miałam szczęśliwe dzieciństwo, niczego mi nie brakowało. Jednak pewnego dnia Steve wyjechał, aby robić karierę.
Kilka lat później ja również "wyfrunęłam z gniazdka rodzinnego", tyle że w całkiem innym kierunku i w całkiem innym celu. Poleciałam do Japonii. Kultura Azjatycka od zawsze mnie interesowała. Zamieszkując w Tokyo spełniłam swoje marzenie. Znalazłam tam dobrą pracę, a nawet planowałam ślub i niedawno zaadoptowałam małego kociaka, a właściwię kicię. Nazwałam ją Hyuna. Prawda, że uroczo?
Tak czy inaczej, teraz wracam z powrotem do kraju. Trochę się boję. Najpierw mam zamiar odwiedzić Stevena, a potem to się zobaczy.
*3o minut później*
Yeah! Nareszcie lecę! Ale fajnie! Chmury są super! Uwielbiam chmurki! Mówiłam już o tym wcześniej?
Slash
W tym samym czasie.
Niee! Tylko nie to! Czemu ona musi przyjeżdżać? Ja rozumiem, że ona jest młodszą siostrą Popcorna, ale czemu do cholery jasnej ona nie może mieszkać w jakimś pieprzonym hotelu, tylko będzie mieszkać u nas?!
Ona tak nie powiedziała, ale ja znam Stevena i jego głupie pomysły. Poprosi ją, żeby została. Dam sobie kutasa obciąć, że tak będzie.
Wszyscy od rana krzątali się po domu i sprzątali, bo jak powiedział Adler : "Przyjeżdża Lily, a poza tym to raz na ruski rok, chyba można posprzątać ten burdel, nie?" Nie kurwa, nie można. Nie miałem zamiaru niczego robić, więc tylko zwaliłem śmieci ze stołu na podłogę, a teraz odpoczywam.
Siedziałem, oburmuszony, z resztą chłopaków w salonie.
- Gdzie wcięło nasze Perfekcyjnego Pana Domu? - spytał Axl
Do pokoju wpadła nasza zguba.
- Eeej, ludzie! - wydarł się, a wszyscy spojrzeli na niego - Wiecie może gdzie są kluczyki do mojego autka?
- Masz swojego PPD, Axl. - odpowiedział na wcześniejsze pytanie Duff
- Hę? - zaciekawił się Popcorn - Co to znaczy PPD? Czy to coś o mnie?
- Dowiesz się w swoim czasie.
- A tak w ogóle. Wiecie gdzie są kluczyki do mego pojazdu? - ponowił pytanie
- W koziej dupie... - mruknąłem, a Izzy zgromił mnie spojrzeniem
- Widzę Slash, że byłeś nawet w Koziej Dupie. - fuknął Axl
- To wszystko przez te twoje porządki, które sam zarządziłeś, Steven. Teraz niczego nie będziesz w stanie znaleźć.
- Slash, przecież wiesz, że Lilith przyjeżdża. - westchnął PPD
- Mam to głęboko w dupie.
Steven w końcu znalazł kluczyki. Jak się okazało były w kuchni.
- No, dobra moje kochane chujki. - po raz kolejny tego dnia Steven zabrał głos i wyszczerzył się - Który chce ze mną jechać po moją wspaniałą siostrzyczkę?
Prychnąłem.
- My! - krzyknęli jednocześni Duff i Izzy
- Ej, blondas. A czy ty przypadkiem nie miałeś iść ze Stradlinem do klubu załatwić nam koncert? - dogryzłem złośliwie, gaszać peta o róg dywanu
- Nom, faktycznie. - odpowiedział rezolutnie basista, mrugając jakby lekko zszkowany
- Kurde. - burknął Izzy
- Axl? - spytał niestrudzony Steve i zaczął bawić się kluczykami
- Nie chce mi się.
- Ok.- zaklaskał w dłonie i znacząco spojrzał na mnie
- Nie. - odrzekłem sucho
- Slashie... Proszę.. - Adler zrobił słodką minkę, a ja mając dosyć tego całego cyrku wstałem chcąc wyjść.
Coś, a raczej KTOŚ, mi w tym przeszkodził. Nasz kochany perkusista uwiesił się na mojej nodze i zaczął mnie rozpaczliwie błagać.
- Saul kumplu mój najdroższy. Królu złoty. Panie najmilszy. Władc..
- Dobra! - krzyknąłem - Pojadę z tobą.
Kurwa. Uległem temu debilowi.
Zadowolony z siebie Steven w podskokach poszedł wyprowadzić samochód z garażu, a ja zostałem z innymi w salonie.
- Ej, stary. Tak właściwie to czemu nie ty jej tak nie lubisz, co? - zapytał ciekawski Duff
- Bo mu nie chciała dać dupy. - rzucił Rose z chamskim uśmieszkiem i wszyscy, łącznie ze mną, wybuchli śmiechem
- Weź przestań. - odparłem, kiedy już uspokoiłem oddech - Ja jej bym nawet kijem nie dotknął!
- Nie przesadzaj. - wtrącił się Stradlin - Nie jest taka zła. Pamiętacie ją jeszcze, jak kiedyś u nas była? Jakieś dwa lata temu. Ciekawe czy się zmieniła?
- W sumie. - zamyślił się Rose - Tyłek miała niezły.
- Cycki w sumie też. - wtrącił się McKagan
- Mówcie co chcecie, ale ja jej jakoś nie trawię.
Wtedy do salonu wpadł Steven.
- Slash! - omiótł pomieszczenie wzrokiem, mrużąc przy tym śmiesznie oczy - O, tu jesteś! Zbieraj dupę. Jedziemy!
___________________________________________________________________________________
Cześć, to znowu ja.
Mam nadzieję, że wam się podoba i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. ;3
Ps. Duff wygląda uroczo na tym gifie. ^^
/Kiwi
środa, 3 lipca 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)